Ta notka będzie nieco nietypowa. Będzie długa i minimalnie powiązana z modelarstwem figurkowym. Zostaliście ostrzeżeni.
Odczuwając od jakiegoś czasu znużenie jesienno zimowe, spotęgowane dodatkowo natłokiem zajęć postanowiłem sobie znaleźć jakąś małą odskocznię od produktów z Notthingham. Od jakiegoś czasu przeglądam bloga Wielkie Roboty ( http://wielkieroboty.blogspot.com ). Mimo że opisywana w nim seria animek Gundam średnio mnie interesuje ( po prawdzie nigdy o niej nie słyszałem ) bardzo spodobały mi się raporty z budowy kolejnych figurek z tej serii. Tak że z okazji nadchodzących mikołajków postanowiłem sobie sprawić prezent na chandrę.
Szybki look na allegro pozwolił stwierdzić że dostępnych jest kilkanaście różnych pudełek z maszynkami. Moja wiedza na ich temat jest bardzo skromna, granicząca niemal z ignorancją, ale z WR wiedziałem, że zasadniczo istnieją ich 3 rodzaje, First Grade ( dla początkujących) High Grade (zaawansowane) i Master Grade (baardzo zaawansowane). Mastery odpuściłem od razu, z powodu braku pewności i ceny ( ok.300 - 350 zł), Firsty też ominąłem wzgardliwie. Przegląd pozostałej oferty wyłonił następujące pudełko.
Cóż, moje doświadczenie z wielkimi robotami ogranicza się w zasadzie do obejrzenia Neon Genesis Evangelion więc to głównie zadecydowało o wyborze – pozostałe były jakieś takie klockowate. Kiedy miły pan listonosz, mimo trzaskającego mrozu, przyniósł przesyłkę niecierpliwie ją otworzyłem. I tu pierwszy szok; wewnątrz trzy ramki, zupełnie bez nadlewów, a w dodatku jedna 4 kolorowa… GW jest 100 lat za japończykami. Po części jest to zrozumiałe – tej figurki się nie maluje po złożeniu. Drugi szok nastąpił, kiedy wziąłem się za składanie nabytku – nie potrzeba kleju! Mimo że model jest dość skomplikowany ( porównując do większości zabawek gotowców) wszystko łączy się na styk i wcisk. Parę godzin minęło na pracowitym wycinaniu z ramek kolejnych elementów ( i tu zgrzyt, ten plastik jest nie do wyczyszczenia z nadlewów, które jednak czasem się pojawiają ;/ strasznie łatwo się rysuje) i powstała gotowa gadzina
Zaczął się powrót do dzieciństwa, kilka minut zabawy i model zyskuje nieco dynamiki.
„Otaczają mnie kretyni…” (kto zgadnie z jakiego to filmu??:P)
Ciekawostką wynikającą z animki jest to że figurka zamienia się w „myśliwiec”. Cudzysłów jest zamierzony. Nie jest to transformer więc o wiernym odwzorowaniu jakiejś maszynki można zapomnieć. Figurka dla mnie wygląda jak wersja „poskładaj i wepchnij do kontenera”.
Tuż przed napisaniem tej notki znalazłem na wspomnianych już WR raport z budowy mojej figurki (http://wielkieroboty.blogspot.com/2009/09/raport-z-budowy-high-grade-aeu-09y812a.html ). Cóż, nie jest zbyt zachęcający. Model opisywany jest jako banalny w składaniu, taki sobie, i w ogóle fuj. Odniosłem nieco inne wrażenie, taka już moja spaczona psychika. Faktem jest że składało się maszynkę niemal bez trudności, co początkującemu skutecznie zaostrza smaka na coś trudniejszego, ale design bardzo mi odpowiada ( pewnie za podobieństwo do Evy z Ewangeliona) i co najważniejsze – udało mi się skutecznie odstresować:D. model stoi na razie na półeczce, może kiedyś, w wolnej chwili ( baardzo odległe kiedyś) doczeka się jakiejś makietki :D. niestety, skutecznie zachęcił mnie do realnego zastaniawiania się nad zakupem kolejnych gadzin… Póki co, model stoi na półce w zaszczytnym towarzystwie Chomiczka made by Słonko:*
I na koniec odrobina humoru
WTF????!!!!
post wrzuciłem na razie do "wkrętów niepowiązanych", może z okazji następnego modelu doczeka się odpowiedniego taga :D. co własnie się dokonało. ale więcej opowiem przy okazji:P
sobota, 4 grudnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Hehe, wygląda trochę jak eldar. Ale.. jak to?! Model, którego się nie maluje po złożeniu? no fuj i w ogóle!!! A po złożeniu w myśliwiec i tak wygląda lepiej, niż większość transformersów Juniora.
Prześlij komentarz