niedziela, 20 maja 2012

Projekt Godzina - Figs VI - Carmine Dragon Część II


Ponad cztery miesiąc od poprzedniej notki w cyklu – dokończenie malowania smoka z FW.

Siódma godzina to rozpoczęcie pracy nad podstawką, głównie podstawowe kolory i drybrush na drewnie

 

Godzina ósma – zaczynam rozjaśniać łuski red gorem, podstawka również zyskuje rozjaśnienia. W tym momencie zdałem sobie sprawę że spie… sprawę. Otóż, w płytkiej jamie pod korzeniem znajduje się smocze jajo. Owo jajo postanowiłem pomalować sobie areografem, jednak przypomniałem sobie o tym niemal po skończeniu podstawki… no nic, jakoś to będzie.

 

Dziewiąta godzina – zaczynam rozjaśnianie blood redem. Domalowałem oczka, i poprawiłem dolne zęby


Godzina dziesiąta, domalowane jajo (spieprzone) + ostatnie poprawki. Model na razie gotów

 





Ktoś może zapyta jak wrażenia po pomalowaniu największej figurki w życiu? No słucham? Ktokolwiek? I tak wam powiem :P! Malowało się to to bardzo fajnie, niewielka masa w porównaniu z metalem, ostry szczegół. Najbardziej dobijający moment to rozjaśnianie łusek, każda miała kreskę z red gora i ciapkę z blood reda… mroook. Dodatkowo potem okazywało się że gdzieś kilka łusek minąłem. Zgroza…
Ale teraz model dumnie stoi na półce chwały i szczerzy do mnie zębiska.

 

A teraz w spokoju ducha mogę się zabrać za gryfa :D

niedziela, 13 maja 2012

ot, przyjemny przerywnik


I zdarzyło się właśnie przetestowanie w boju, wczoraj moje imperium stanęło naprzeciw Tomb Kingom Gremliego. Miła bitewka na 1600 punktów. Naprzeciw mnie stanęła 20 łuczników, 30 gwardzistów, sfinks, 4 rydwany, kaszkiet, mag i ksiądz.

Pierwsza sprawa, zanim w ogóle się ruszyłem straciłem oddział łuczników ( zostało 2 z 10) i trzy rany na czołgu.
 
Mag (w łucznikach) rzucił ze 2-3 czary
 
Hellblaster + działo plus Inżynier. – Inżek miał dawać przerzuty artylerii jednak ta w drugiej turze wyparowała od kaszkietu, potem stał za górką i nic nie robił.
 
Priest, BSB, 43 halabardzistów, 20 mieczników w detce, 10 łuczników w detce. Oddział wszedł we flankę gwardii, wysiekł 7 szkieletów(+ 4 z czołgu) i okazuje się że oddział sypie się o 14 :D. I nagle z 30 ludków zostaje 3 + prince. Wesoło :). Po tej walce otrzymali jakiś czar z priesta który zredukował liczmę z 30 do 11… jeżeli chodzi o mieczników to nie zrobili nic, mieli wspomóc demigryfy ale nie zdążyli.
 
Demigryfy 3 sztuki FCG, wystawione na środek, w szarży mielą świniaka, tracąc muzyka (cudo) potem zarabiają od boku rydwany. I tu następuje rzut gry – 3 save’y na 2+ i kostki wskazują 1,1,1… i sztandarowy poszedł się paść. Kapitan zwiał i uratował ponad 100 pkt. Generalnie panowie mają wygar.
 
Czołg Nowe zasady sprawiają że mimo otrzymania paru ran jest w stanie operować. W pierwszej turze na 7 ranach podjechał 16 cali w kierunku kaszkietu schowanego za domkiem, potem, po niegroźnym misfire’rze srzela do kaszkietu wbijając mu 2 rany… w trzeciej turze ( już na 4 ranach próbuje podjechać pod gwardię. Nie udaje się. Dostaje szarżę i najpierw dostaje ranę nr 7, następnie 2 z misfire’a nr2, i ostatnią ranę od gwardii… generalnie sądzę że nowe zasady wychodzą mu na niewielki plus.
 

Wynik bitwy to w okolicach 12-8 (1000; 690) dla imperialistów. Bitwa była dość zacięta mimo pewnego mojego noobowego błędu a Gremli już mnie namawia na Storma na jakieś 8000 punktów… 

piątek, 4 maja 2012

Nowe nabytki :)

Koniec majowego weekendu zbliża się nieubłaganie. Udało mi się dziś przysiąść nieco do malowania – efekty będą zaprezentowane w przyszłym tygodniu. Dzisiejsza notka będzie o nowych modelach do imperium. Z okazji urodzin trafiły do mnie dwie kolejne paczki – musze szybko coś domalować bo liczba kupionych figurek szybko zbliża się do liczby pomalowanych. Pierwsze zdjęcia to znany już czytelnikom gryf, a dokładnie dwóch z jego jeźdzców+ alternatywne głowy. Figurki wykonane bardzo ładnie, dokładnie i z pełnią detali. Boli mnie tylko że nogi są przyklejane osobno do tułowia – jeżeli chcielibyśmy  jakoś obrócić jeźdzca to musimy piłować. Poza tym cacy ( a nowy Karol Franciszek otrzymał u mnie pseudonim „paw”.





 



Pierwszy z nowych zestawów to Demigryph Knights. Panowie rycerze na wielkich bydlakach. Zupełnie nowa jednostka o potencjalnie sporym wygarze. Sami rycerze, cud miód. Detal, poza, łatwość sklejenia, no po prostu ideał. Z demigryfami już jest nieco gorzej.  Strasznei nei podobają mi się wyrazy ich dziobów. Pierwszy wygląda na tak nawalonego że się zaraz przewróci, drugi jakby go ktoś za jaja złapał, trzeci natomiast wygląda jakby go ktoś beształ za kradzież ciastek. Zobaczymy jak będą wyglądać po malowaniu… zdjęcia pokazują układ przy command group i trzech zwykłych rycerzy.






 
 



Ostatnia z dzisiejszych figurek to nowy imperialny heros – witch hunter. Model ciekawy, twarz starego profesjonalisty, zgrabne pistolety, cudny płaszczyk. Jest to trzecia finecastowa figurka w mojej kolekcji i, niestety, pierwsza, która ma skopany odlew. Kilka małych bąbli i niestety dwa ogromne. Pierwszy jest na cholewie buta, drugi na pochwie miecza. W metalach było to nie do pomyślenia…
 

 

Ogólnie jestem zadowolony z prezentów i zakupów, teraz trzeba przetestować w boju :)