czwartek, 29 kwietnia 2010

I znów było miło i przyjemnie

Ponieważ za niedługo wybieramy się z Gremlim na turniej postanowiliśmy dziś przetestować turniejowe rozpy.
U mnie w sumie taki standarcik na wieksze punkty, u gremliego praktycznie też.

Hmm żeby dobrze opisać wydarzenia nietypowo początek bitwy rozpiszę tura po turze.
U mnie z lewej strony czołg, w lasku schowani pistoleciarze z jednym magiem, działo , 2 kawalerie, kusznicy, drugie działo, drugi czołg, kusze z listonoszem + handguny i duża kawaleria z lordem.

Ja zaczynam
Lewy czołg wbija sobie ranę przy generowaniu pary ( miał podjechać pod małych warriorów i bolca)
Kawalerie czają się za wzgórzem na środku stołu ( czekam aż ściągnę klopę i organki) Czołg pod osłoną lasu ustawia się do szarży na środek pola (potencjalne cele to longeardzi lub slayerzy)
Duża kawaleria przy krawedzi stołu ustawia się do szarzy na rangerów.
Strzelanie, jedno działo nie dostrzeliło, drugie trafiło idealnie, ale dzięki dwóm 1 na ranieniu nic nie zrobiło.

Grzesiu wykonuje ruchy, żyrokopter ustawia się po przeciwnej stronie wzgórza za którym kawaleria się czai. Z bolca wbija 3 rany w lewy czołg.

Moja druga tura, szarża dużą kawą na długobrodych, czołg strzela i wbija sobie ranę z misfire, zdjąłem katapę strzałem z działa ( chyba w tej turze). I najlepsza walka – szarża kawalerii. Lord rzuca challenge. Odpala swój otwieracz i wbija 5 ran dowódcy oddziału :D. Rycerze zabijają jeszcze 2 czy 3 krasnoludów i Gremli musi zdać Brejka na –3 : ) nie wyszło, oddział zagoniony, zjedzony.
Niestety w tej chwili szczęście się ode mnie odwróciło. Bolca i organki udało mi się ściągnąć dopiero w 5 turze. W tym czasie Slayerzy rozmontowali czołg, żyrek i górnicy wyczyścili cały tył. Szósta tura a ja mam oddział kawy z lordem, która czai się przed longberdami i pół czołgu i jakieś resztki. Kawaleria w ostatniej turze Gremliego dostaje bombę od krasnoludów, łamie się o 2 ale ustaje szarżę! (700 punktów ocalone). W rezultacie 12-8 dla krasnali.

Cóż, gdyby organki spadły przy pierwszym trafionym strzale mógłbym spokojnie wyleźć środkiem i coś pokombinować a tak czaiłem się po kątach. Bardzo ustawiło grę złamanie longbeardow na dzień dobry (potem Gremli tchórzowsko unikał pojedynku). Generalnie myślę że rozpy mamy ciekawe i przy dobrym paringu nie powinnismy zajmowac ostatnich miejsc na turnieju :D

Na koniec jeszcze parę ciepłych słów dla przeciwnika – Musze przyznać że Armia Gremliego zaczyna wyglądać ciekawie ;). I jak zwykle grało nam się miło i przyjemnie :D

wtorek, 27 kwietnia 2010

Ja to jednak normalny nie jestem

Ostatnimi czasy poszliśmy z moim Słonkiem na film „Jak wytresować Smoka”. Cóż, o samym filmie dużo pisać nie będę, tyle co istotne ;) Tytułowe smoki przypominają dobrze animowane pokemony ale mają w sobie to coś. To „Coś” jest na tyle silne że byliśmy już na tym 2 razy :D

Poniżej jeden kadr z filmu

 
Posted by Picasa


A to objaw braku mojej normalności

 


Stoi sobie w moim autku już jakiś czas i nie zamierzam jej stamtąd zabierać :D ( tak, to zabawka z Mc Donalda :D )

poniedziałek, 26 kwietnia 2010

1100 projektów

Cóż… znów się nieudało. Ilość rozgrzebanych projektów dalej rośnie zamiast maleć. W chwili obecnej maluję drugiego czołga ( wszyscy czytelnicy już wiedzą więc niespodzianki nie ma), krasnoluda do projektu regensburg, 5 kuszników, 8 rycerzy, składam konnego maga, robię testowe podstawki ze śniegiem… więcej nie pamiętam. Normalnie znowu mam 1100 projektów, których nie mogę skończyć. Jedno światełko w tunelu to oddany jakiś czas temu domek gremliego – wreszcie doczekałem się gotowych fotek

 
Posted by Picasa


Domek ot taki na stół, bez nowych technik ( z wyjątkiem niesymetrycznego Komina) i zbytniego szaleństwa :D
Pozostaje mieć nadzieję że jednak kiedyś to wszystko pokończę

czwartek, 22 kwietnia 2010

dwie masakry... Ale...

Bitwy opisane chronologicznie

Starcie z lizakami na 2350 pkt w ramach ligi barda. Z mojej strony imperialny standard za wyjątkiem lorda – wystawiłem reiksmarschala z młotkiem, otwieraczem do konserw. Po drugiej stronie żaba, 3 stedzie i nieco smiecia. Cóż… poszło źle. Najpierw czoł wbija się w stedzia i zadaje mu tylko 4 rany. W następnej turze co prawda dobija paszczura ale jest opóźniony o turę i w konsekwencji nie dociera do głównej biwy – ta kończy się przed jego przyjazdem. A co do głównej bitwy – Drugi czołg dostaje dużą kuźnie z Ifki i w konsekwencji 7 ran :/. W tej samej chwili tracę młotek na lordzie i nagle mam 2 kawalerie przeciw 2 stedziom… w 6 turze już mnie nie było…

Z kolei dziś grałem Z DE w Katowickim smoku, 1300 pkt. Przeciwnik z nową armią, nieograny. Dodatkowo musze powiedzieć, że wystawiłem rozpę typowo pod mroczne gady. No to po kolei oddziałami

-Warrior priest z innersami – mniam. Wbili się w oddział blackguardów po czym przeciwnik Mirhard wyjawił mi ze jest tam imienny bohater… no ale poszło dobrze – po szarży padło 8 z 16 elfów :D. kawaleria wleciała poza stół i tu zaczęły się problemy gdyż po powrocie czekał na nich klocuszek 20 korsarzy… na moje szczęście przeciwnik nieco źle się ustawił i udało mi się wjechać kawalerią na flankę klocka :D. Potem oddziałek dobił się do epickiej walki (opisanej przy czołgu) i zajęli ćwiartkę
- Priest z rycerzami, szachowali dark ridersów wroga i dobili się do epickiej walki.
- Mag listonosz w oddziale outridersów – wziąłem for fun czary beasta i wylosowałem 1 i 2. No cudnie, oba czary totalnie nieprzydatne. Przez to jedynym dokonaniem maga było użycie skroli. Outridersi dokonali w sumie niewiele więcej zabiając dark ridersa i 5 kuszników. A – zajęli ćwiartkę :D
- Kusznicy – zlikwidowali połowę kuszników wroga i przyjęli szarżę 4 dark riderów. Po pierwszej rundzie walki zginęło ich, 5 ale oddział ustał na oczach węża. W następnej rundzie stracili kolejnych 2 ludzików, ale pozostała trója zabiła 2 jeźdźców i pogoniła ostatniego:D
- Czołg. W drugiej i trzeciej turze wbił sobie po ranie przy generowaniu pary potem nadstawił się cold one’om. Dostał szarżę i z kupy ataków z przerzutami dostał jedną ranę :D. W następnej rundzie dostawiły się obie moje kawalerie. Po morderczych atakach z 8 coldów zostało dwóch i mieli do zdania brejka na oczach węża… co się nie udało. W konsekwencji maska dla imperium…

Cóż, współczuję Mirhardowi gdyż miał małe szanse coś ugrać z moją rozpą. Dodatkowo poraz pierwszy od dawna kości wyczyniały cuda na moją korzyść :D

Kroniki Regensburga VII

Usiedli w dolnej izbie domu Mariusa. Gospodarz postawił na stole dzban z woda i dwa kubki. Dziwnie ubrany gość sięgnął ochoczo po naczynia, zajrzał do dzbana, i nieco mniej ochoczo nalał wody do kubka.
- Cóż, po tak miłym przyjęciu należało by się przedstawić – odstawił pusty kubek – jestem Magnus Eryk Leonard III Wisserman, dziekan wydziału Pary Głównej Imperialnej Akademii Techniki.
- Miło poznać, ja jestem Marius, kamieniarz.-Odrzucił i zebrał naczynia ze stołu.
- Pewnie chciałbyś się dowiedzieć, co mnie tu sprowadza? – zapytał gość z nutką nadziei w głosie.
- O niczym innym nie marzę. Zostaniesz na wieczerzy szlachetny Magnusie?
- Z wielką chęcią – Magnus skoczył czyścić monokl – otóż jak już wspomniałem jestem dziekanem Akademii Techniki. Ostatnio na moim wydziale rozgorzała dyskusja o tworach naszego największego wynalazcy Leonarda. Te tłumoki twierdzą, że zachowane Maszyny parowe są przejawami tak wielkiego geniuszu że nie można nic w nich zmieniać. Ja natomiast twierdzę że każdy twór należy ulepszać długo tak by w końcu osiągnął doskonałość!
- A tak, racja. – mruknął Marius.
- Co racja?
- Dzisiaj gotuje Grundhel, musze mu powiedzieć, że będzie nasz czwórka. Zaraz wracam.
- Ale…
- Możesz iść ze mną, jeśli chcesz- rzucił Marius ubierając płaszcz- albo napalić w kominku, zimno tu nieco.
- Ale czy ty mnie w ogóle słyszałeś co mówiłem?
- Przepraszam, zamyśliłem się, opowiesz wszystkim przy posiłku.

 
Posted by Picasa

poniedziałek, 12 kwietnia 2010

I'm leaving on a jet plane, don't know whenI'll be back again...

Ten post nie będzie o żałobie – tę sprawę każdy musi przemyśleć sam.

Od siebie dam tylko tę piosenkę. Od 10 kwietnia zmieniła dla mnie znaczenie


Będzie o przemijaniu, o zmianach, o świecie, który odchodzi.

Zacznę od tego, że właśnie skończyłem czytać książkę. Trzymam ją teraz w ręku i gładzę po kolei każde zagięcie okładki (a jest co gładzić). Rogi, kiedyś sterczące pod katem prostym, teraz zaokrąglone i lekko pozaginane. Widać po niej, że to dobra książka, widać to na pierwszy rzut oka. Właśnie po zaokrąglonych rogach, po lekko naderwanej okładce, złamanym grzbiecie. Tak, ta książka wiele razy opuszczała swoje miejsce na półce.

Kiedyś człowiek miał zapewnione dostatnie życie, jeżeli tylko umiał czytać i pisać. Jeżeli ktoś miał 4 książki, był już bogaczem. Teraz czytać potrafi niemal każdy, książkę można dostać za 5 złotych. Ale mimo tego ludzie w swej masie czytają coraz mniej. Odrobina dygresji; ponoć komórki i SMSy zabiły sztukę pisania listów, a pośrednio umiejętność pisania. Koniec dygresji. Teraz to samo telewizja robi z książkami. Ilu obecnych uczniów czyta lektury? Nie mówię już że wszystkie ale jakiekolwiek? Wielu z nich nawet nie chce się czytać streszczeń, co najwyżej obejrzeć film. I tak dochodzimy do meritum – nowoczesna książka, e-book, nowy gadżet Apple’a – iPad. Jedni mowią że to nowoczesna książka, inni że to śmierć książki. Ja się nie wypowiem, bo wiem że moje zdanie nic w tym temacie nie wniesie ani nie zmieni. Powiem tylko, że nawet gdybym miał możliwość, to nie kupię sobie iPada. Co z tego, że mogę zapisać w nim ileśtam tysięcy stron tekstu skoro żadnej z nich nie mogę dotknąć? Nie poczuję faktury papieru, nie poczuje jego zapachu. Nie poczuję jej wagi, nie usłyszę szelestu papieru. Łapiecie różnicę? Możecie mnie nazwać anachronicznym młodym dinozaurem ale dla mnie czytanie to magia, rytuał. Chwila samotności w tłumie ludzi.

Pewnie za 10-20 lat książki będą pokazywane w muzeum, obok płyt winylowych i kaset wideo. Pewnie każdy czterolatek będzie miał swój własny czytnik E-booków, którym będzie potrafił się posługiwać zanim nauczy się czytać (jeśli się nauczy). Wtedy klasyczne książki będą dostępne tylko w małych księgarenkach, prowadzonych przez staruszków nieprzystosowanych do współczesnego świata. Do takiej księgarenki będzie przychodzić kilka osób dziennie, a staruszek będzie witał je z imienia i dawał z pod lady najciekawsze pozycje. Jeżeli moja wizja się sprawdzi, to jak za trzydzieści lat traficie do takiego sklepiku to macie minimalną szansę że traficie na mnie, stojącego po drugiej stronie lady.

sobota, 3 kwietnia 2010

Jak to nasz kochany monopolista olewa klientów

Jakiś czas temu stwierdziłem ze niektóre notki muszą być pisane w fazie natchnienia, zaraz po jego przyjściu. Tak więc siedzę teraz przed kompem (jest 3 marca godzina 00;25) i piszę.
Ta notka będzie o naszym kochanym producencie który ostatnio leci sobie w kulki wielkości strusich jaj. Przeglądam sobie nowego white dwarfa (kupionego za 9,99 :D), który w większości poświęcony jest nowemu zakonowi Space Marines – Blood Angels. I powiem – krew mnie zalewa. Reklamują otóż w owym magazynie nową ramkę z Marinsami – 5 sztuk do sklejenia w wersji klasycznej lub Assalut. Kosztuje to bagatela 99 zł ( według pewnego sklepu, który wysłał mi newslettera). A teraz małe porównanie ze starymi figurkami. Tyle samo (99 zł) kosztuje pudełko 10 starych marinów ( bez tony bajerów) a 5 assalutów kosztuje w granicach złotych 70. Czyli kupując stare pudła mamy za 170 złociszy 10 marinów zwykłych i 5 asalutów. Jeśli zaś kupimy 3 nowe pudełka, mamy 15 marinów i kupę bitsów za… sami widzicie:/. Podejrzewam, że normalna praktyką będzie kupowanie starej dziesiątki i nowej piątki oraz wykorzystywanie bitsów żeby całość wyglądała w miarę spójnie.
Niestety taka tendencja jest też w WFB. Przykładem niech będą Krasnoludy. Za sprawą Gremliego mam ogląd w tę sprawę. Z jednej wypraski można skleić wojaków z wielką bronią, z tarczami lub długobrodych w tych samych konfiguracjach. Pikuś.
W imperium obecnie są 2 boxy podstawowej piechoty (miecznicy/halabardziści/włócznicy i strzelcy/kusznicy) po których tez zostaje kupa części ( halabard/włóczni mam chyba z 50). Wobec tego mam pomysła. Obecnie 10 ludków kosztuje 70 złociszy. Połączmy te dwa boxy i sprzedawajmy je dalej po 70 – ale za 5 ludków. Albo połączmy krasnoludzkich wojowników z ich strzelcami i dorzućmy jeszcze górników do kompletu. A że cena podskoczy o 100%. Przeciez macie kupę dodatkowych części, powinniście się cieszyć… Jassne…