Nie wiem z czego to wynika ale luty zawsze jest miesiącem blogowej posuchy. No to rzutem na taśmę spróbuje nieco podnieść wykres :D
Szczyt chamstwa… długo wyczekiwany gundam przyszedł do mnie, a raczej został przyniesiony do mojego słonka pewnego czwartkowego, lutowego popołudnia. Nie było by w tym nic strasznego gdyby nie fakt że piątkowego poranka szedłem do pracy, potem zabierałem moje Słonko do siebie by sobotniego poranka pojechać na tydzień na narty. Tak więc wyczekany modelik poczekał sobie w gustownym kartonie dodatkowy tydzień.
Ale nadszedł czas zabawy :D Buachachacha…
Pierwsza sprawa, pudełko. Paczka była porównywalna z tą w której przysłano Zaku jednakże… o ile pudełko z zaku było szeroko owinięte papierem pakowym to w tym przypadku było szczelnie wypełnione gundamem :D. niestety miało na sobie pieczątki dwóch urzędów celnych i taśmę poczty polckiej co wyjaśnia tak dłuugi okres dostawy ;). Porównanie wielkości
Kolejną sprawa jest ilość ramek. NS ze swoimi trzema sztukami może się schować, zaku z dziewięcioma też wygląda nieco blado gdyż opisywany master grade ma ramek… dwadzieścia osiem. Należy jednak zauważyć że ramka ramce nierówna i w niektórych z nich jest raptem kilka części.
Dolne zdjęcie przedstawia dwie szczególne ramki – chromową i „pozłacaną”. O ile chromowane miecze są wyczesane w kosmos to Złote elementy są tragiczne co oznacza że musze nad nimi popracować :D.
Tyle na razie w początkowej notce. Gundam już dumnie stoi poskładany na półce więc po raz kolejny pytam szacownych nielicznych czytelników – jedna duża notka, czy kilka małych przeplatanych innymi projektami ??
poniedziałek, 28 lutego 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Model i tak już pokazałeś. Jeśli o mnie chodzi możesz pokazać wszystko w jednej notce.
wszystko w jednym, miejmy za sobą te roboty
:P
Prześlij komentarz