sobota, 5 czerwca 2010

Ehh...

No dobra, trzeba się zabrać. Kolejny turniej w smoku, tym razem na 1100 punktów. Nie wiem od czego to zależy ale w tych turniejach zupełnie mi nie idzie :/. Ostatni zapowiadał się totalnie masakrycznie. Drugie imperium, 2 x krasnoludy delfy i demony. Jak nie patrzyć tak do dupy ;/.

Pierwsza bitwa przeciw imperium z czołgiem i dwoma działami. Heh, jedyna moja szansa żeby coś ugrać to było zaczynanie. Oczywiście się nie udało :/ Potem wesołe misdispele, czołg wbijający sobie ranę i ogólnie cheć wyrzucenia armii za okno 1-19. Jedno co było pocieszające to fakt ze miałem lepiej pomalowaną armię :D

Druga bitwa przeciw DE na 2 bolcach. Znowu totalna kicha, jedno co się udało to ocalenie czołgu, który został na 2 ranach, odparcie ataku harpii na domek broniony przez kuszników i oddział rycerzy saveujący dziesiątki lecących w nich bełtów. Jak został samotny priest to przyjął na siebie 44 strzały bez rany :D. aczkolwiek znów jakieś 4-16:/. Przeciwnik miał armię masterową – wszystko ładnie zrobione.

No i trzecia bitwa z Gremlim. Zagraliśmy na jawne rozpy i ja jak ostatni głąb przegapiłem runę pojedynkową :/. W związku z czym puszczany ostrożnie flanką oddział innersów z gienkiem musiał się wbić centralnie w hamstwo. To jeszcze nie było takie złe – udało się wygrać walkę aczkolwiek Gremli ledwo ustał stubborna, rzucił idealne 9. potem dostalem na bok 20 wojaków i nie było co zbierać. Za to z trugiej strony czołg przebił się przez bolca i organki:D a 2 oddzial innersow zajął katapultę po zmieleniu kuszników wroga. Cóż, tu wyszedł mój fart bo Gremli 4 razy nie trafił z katapulty w czołg, bolec przed zniszczeniem zadał mu 2 rany a organki jedną :D. Generalnie gdybym wcześniej odciągnął jego uwagę kawalerią miałbym dodatkową turę w którą mógłby jeszcze coś zmielić. A tak 8-12.

Brak komentarzy: