piątek, 10 kwietnia 2009

Liga Katowickiego WFB III

Trzecia bitwa w lidze z dobrze znanymi krasnoludami. Myślałem że będzie nieźle. Myślałem…

Graliśmy na 1999 punktów, co okazało się z mojej strony strzałem w stopę – nie mam jeszcze tyle modeli w jednostkach liniowych.

No ale od początku. Wystawiłem się dość ofensywnie – 2 kloce mieczników, kloc Gsów, 2 x kusznicy, działo czołg i outridersi. Niestety krasnoludy wystawiły porno defensa i po prostu zostałem rozstrzelany :/

O ile detki nieco tego ostrzału wyłapały to jeden oddział nie doszedł wcale do walki (miecznicy z generałem, o nim później) ale reszta w miarę dobrze się sprawowała. W pewnej chwili doszło do walki 25 mieczników z 15 długobrodymi. W obu oddziałach BSB. Panowie szmat owcy zwarli się w pojedynku i o dziwo – mój zadał ranę wybraniając swoją. Miecznicy stracili trzech ludzi zabijając jednego – przegrywam walkę o jeden. I zgodnie z prawem Murphiego oddział za ponad 300 pkt ucieka i zostaje zagoniony:/ w tym samym czasie Gsi też nie zdają jednej liderki i uciekają za stół. W czwartej turze praktycznie moja armia nie istnieje. Jedynym ciekawym akcentem jest mój generał – puszkowiec. Po tym jak jego oddział został wybity do nogi przez organki uciekając przed ostrzałem wbił się w oddział kuszników. W 3 tury zabił 7 luda (na 9 ataków) po czym się odbił. W ostatniej turze krasnoludów dostaje salwę 8 strzałów z organek. W pierwszym rzucie broni 7 saveów, w przerzucie broni ostatniego (wszystkie na 4+). Potem jeszcze wytrzymuje bez niczego 20 bełtów z kusz.

Na pocieszenie mogę powiedzieć że przeciwnikowi kości płatały podobne numery – mniej wiecej połowa rzutów na altyreryjce to misfirey były.

Bitwa zakończyła się wynikiem 17 ;3 dla krasnoludów. W porównaniu ze Skawenami pocieszeniem jest to że tym razem też coś zabiłem :D

Brak komentarzy: