No dobra – trzeba się zebrać i opisać kolejne 2 spektakularne porażki w moim wykonaniu.
Pierwsza z nich to bitwa z Cosmem na 1300 punktów. Postanowiłem wystawić się na kawalerii – 3x rycerze z priestami i 2x pistoleciarze + helga do osłony tyłów. Było fajnie przez pierwsze 2 tury. Szarże doszły, złamały wroga pogoniły. Potem dostały szarże z flanek i przestało być ładnie. Kawaleria się połamała i została zagoniona. Potem pali pistoleciarze i helga. Maska w 5 turze.
I ostatnia bitwa z wampirami. Postanowiłem przetestować budowany właśnie ołtarzyk bitewny. Do tego w zasadzie to samo, co w pierwszej bitwie. W tej bitwie źle się działo od początku. Nie udało mi się wbić czołgiem we Wraity, które łatały sobie swobodnie i krzyczały. Sam czołg dostał 3 duże kuźnie i zniknął. Główną moja wtopą było źle odgięcie szarży wrogiej kawy własną kawą, w rezultacie po zagonieniu moich rycerzy wbili się w helgę i dostali na tyły armii gdzie czynili radosne spustoszenie.
Sam ołtarz się sprawdził. Jest dość twardy i nieźle bije – będzie pojawiał się częściej.
środa, 17 czerwca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz