Popchnąłem w końcu prace nad ukochaną moją mydelniczką – teraz wygląda tak
Ktoś mógłby powiedzieć, że nic się nie zmieniło od poprzedniej notki poza umieszczeniem na zdjęciu brakujących I niepomalowanych elementów. Guzik prawda :P Na zdjęciu tego nie widać ale została dodana jeszcze jedna warstwa metalika (co modelowi niestety na dobre nie wyszło :( ) i matowy lakier( co jest zdecydowanie dobre :D ). Ale największe niespodzianki kryją się pod spodem
Wieżyczka stanowi już jedność z dachem (I nadal się obraca). Dodatkowo na zdjęciu widać zaczęte malowanie wnętrza.
Kończąc tę notkę mogę śmiało oznajmić że bliżej już do końca niż do początku :D
poniedziałek, 30 marca 2009
czwartek, 26 marca 2009
Kolejna bitwa z malymi ludkami
W niedzielę rozegraliśmy z Gremlim kolejną porządną bitewkę, znowu na 2250 punktów. Z mojej strony niejakie zaskoczenie – trzech magów i rakietnica. U Gremliego, katapulta i sztandarowy. Resztę figurek już znaliśmy i lubiliśmy / nieznosiliśmy.
Po godzince od przyjazdu skończyliśmy się rozstawiać
Tu jest takie zdjęcie poboczne – nasze armie i stół zaczynają naprawdę zaczynamy wyglądać
Generalnie zaczęło się ciekawie – mag z ifki zabił 6 kuszników a następnie katapulta zniszczyła 9 wojowników, 2 obsługantów katapulty i wbiła jej jedną rane. Grzesiu Gryzł stół ze złości. Generalnie znowu kostki robiły co chciały. (chyba ze 4 ifki i 2 miskasty i ogólnie zachwiana statystyka). Wszystko pięknie mi działało, strzelcy, maszyny, ale popełniłem parę błędów (raz zapomniałem strzelić z kuszników, prawie w ogóle nie strzelałem z pistoleciarzy. Jednak najgorszym błędem było złe ustawienie zasłania cza przed Gsami, skutkiem czego 9 z 25 poszło do piachu przed nawiązaniem walki. W związku z czym plan wielkiej walki wręcz na środku stołu zrobił się nieaktualny.
Ciekawostką było że oddział 25 mieczników z BSB nie zdał w ostatniej turze testu na zbieranie dzięki czemu 300 punktów poszło się… w pole. Generalnie stan po bitwie był taki
Wynik 11-9 dla Imperium.
Dodatkowy wniosek – mag z lusterkiem nadal jest za słaby na krasno ludzkiego lorda na tarczy…
Po godzince od przyjazdu skończyliśmy się rozstawiać
Tu jest takie zdjęcie poboczne – nasze armie i stół zaczynają naprawdę zaczynamy wyglądać
Generalnie zaczęło się ciekawie – mag z ifki zabił 6 kuszników a następnie katapulta zniszczyła 9 wojowników, 2 obsługantów katapulty i wbiła jej jedną rane. Grzesiu Gryzł stół ze złości. Generalnie znowu kostki robiły co chciały. (chyba ze 4 ifki i 2 miskasty i ogólnie zachwiana statystyka). Wszystko pięknie mi działało, strzelcy, maszyny, ale popełniłem parę błędów (raz zapomniałem strzelić z kuszników, prawie w ogóle nie strzelałem z pistoleciarzy. Jednak najgorszym błędem było złe ustawienie zasłania cza przed Gsami, skutkiem czego 9 z 25 poszło do piachu przed nawiązaniem walki. W związku z czym plan wielkiej walki wręcz na środku stołu zrobił się nieaktualny.
Ciekawostką było że oddział 25 mieczników z BSB nie zdał w ostatniej turze testu na zbieranie dzięki czemu 300 punktów poszło się… w pole. Generalnie stan po bitwie był taki
Wynik 11-9 dla Imperium.
Dodatkowy wniosek – mag z lusterkiem nadal jest za słaby na krasno ludzkiego lorda na tarczy…
środa, 25 marca 2009
Przemyślenia średnio biegłego malarza
Każdego w końcu to trafia – mam kryzys w malowaniu.
Zaczynam właśnie robić z moją armią coś, czego obiecałem sobie unikać, mianowicie maluję jednocześnie zbyt wiele modeli, żadnego przy tym nie kończąc ( w chwili obecnej jest to łucznik, BSB na piechotę, czołg i 8 kuszników, a strasznie kusi mnie jeszcze Kurt i nowo zakupiony gryf).
Ale ja nie o tym chciałem.
Ostatnio przeglądając galerie figurek na forum Border Princes rzuciło mi się w oczy parę opinii typu
- Jak mogłeś tak słabo pomalować ten model
- Że też ci się chciało je tak dopieszczać
- No jak na (…) to pomalowany tak sobie
- Stary, uratowałeś malowaniem tę figurkę.
W związku z czym postanowiłem sobie zadać krótkie pytanie – czy klasa rzeźby figurki wymusza dobre lub złe malowanie?
Mając w pamięci ostatnie doświadczenie z figurkami malowanymi na zamówienie (masówka z LOTRa na poziom stołowy) muszę się zgodzić z powyższym pytaniem. Dostałem 60 figurek które pomalowałem w niecałe 3 tygodnie, jak na moje tempo to ekspres. Z drugiej strony dość dawno zakupiłem kilka przepięknych modeli firm Gamezone i Reaper, które do tej pory nie doczekały się nawet podkładu. Zadałem sobie pytanie, dlaczego? Odpowiedź jest prosta i jako taka trudna do zauważenia. Ja po prostu boję się je pomalować!!
Już wyjaśniam
Leżeli model jest taki sobie to złe malowanie tak bardzo mu nie zaszkodzi (mam tu na myśli LOTRa), dobre natomiast może go nawet uczynić ładnym. Jeżeli zaś dana miniaturka, jeszcze niepomalowana, jest cudowna to niechlujne popaćkanie farbą nie pozwoli tego należycie dostrzec.
To jeden z powodów dla których Gamezone i smok jeszcze jakiś czas pozostaną srebrzyste – jak czeladnik w średniowiecznej pracowni, nie czuję się godzien by zmierzyć się z nimi. Brak mi jeszcze umiejętności…
Kolejna sprawa
Moja Aga coraz głębiej wciąga się w malowanie. Patrząc na jej ostatnią pracę (krasnolud Bugman) musze przyznać, że ma talent i upór, którego mnie czasem brakuje. Jeszcze mogę się pokrzepić, że maluję lepiej, ale wynika to tylko z doświadczenia i chyba długo już nie potrwa.
Zaczynam właśnie robić z moją armią coś, czego obiecałem sobie unikać, mianowicie maluję jednocześnie zbyt wiele modeli, żadnego przy tym nie kończąc ( w chwili obecnej jest to łucznik, BSB na piechotę, czołg i 8 kuszników, a strasznie kusi mnie jeszcze Kurt i nowo zakupiony gryf).
Ale ja nie o tym chciałem.
Ostatnio przeglądając galerie figurek na forum Border Princes rzuciło mi się w oczy parę opinii typu
- Jak mogłeś tak słabo pomalować ten model
- Że też ci się chciało je tak dopieszczać
- No jak na (…) to pomalowany tak sobie
- Stary, uratowałeś malowaniem tę figurkę.
W związku z czym postanowiłem sobie zadać krótkie pytanie – czy klasa rzeźby figurki wymusza dobre lub złe malowanie?
Mając w pamięci ostatnie doświadczenie z figurkami malowanymi na zamówienie (masówka z LOTRa na poziom stołowy) muszę się zgodzić z powyższym pytaniem. Dostałem 60 figurek które pomalowałem w niecałe 3 tygodnie, jak na moje tempo to ekspres. Z drugiej strony dość dawno zakupiłem kilka przepięknych modeli firm Gamezone i Reaper, które do tej pory nie doczekały się nawet podkładu. Zadałem sobie pytanie, dlaczego? Odpowiedź jest prosta i jako taka trudna do zauważenia. Ja po prostu boję się je pomalować!!
Już wyjaśniam
Leżeli model jest taki sobie to złe malowanie tak bardzo mu nie zaszkodzi (mam tu na myśli LOTRa), dobre natomiast może go nawet uczynić ładnym. Jeżeli zaś dana miniaturka, jeszcze niepomalowana, jest cudowna to niechlujne popaćkanie farbą nie pozwoli tego należycie dostrzec.
To jeden z powodów dla których Gamezone i smok jeszcze jakiś czas pozostaną srebrzyste – jak czeladnik w średniowiecznej pracowni, nie czuję się godzien by zmierzyć się z nimi. Brak mi jeszcze umiejętności…
Kolejna sprawa
Moja Aga coraz głębiej wciąga się w malowanie. Patrząc na jej ostatnią pracę (krasnolud Bugman) musze przyznać, że ma talent i upór, którego mnie czasem brakuje. Jeszcze mogę się pokrzepić, że maluję lepiej, ale wynika to tylko z doświadczenia i chyba długo już nie potrwa.
czwartek, 19 marca 2009
Domek krasnoluda IV
Czas pokazać postęp prac nad domkiem, obecnie wygląda on tak
Wszystkie ściany już sklejone, przygotowana podstawka główna I ta pod drewniana podłogę. Ze styroduru muszę jeszcze zrobić tylko resztę komina i można zabierać się za stolarkę
Wszystkie ściany już sklejone, przygotowana podstawka główna I ta pod drewniana podłogę. Ze styroduru muszę jeszcze zrobić tylko resztę komina i można zabierać się za stolarkę
niedziela, 15 marca 2009
Liga Katowickiego WFB II
Nikt nie lubi pisać o swoich porażkach, ale czasem trzeba.
W drugiej rundzie ligi barda stanąłem przeciw hordzie skawenów. O ile z wampirami walka była wyrównana to tu dałem ciała – umieściłem kloce piechoty zbyt blisko siebie, co nie pozwoliło im na sprawne manewrowanie.
Druga sprawa – Skaweny jechały mnie jak chciały, jeżeli chodzi o czary. Moje 6 DD nie pozwalało na zbytnie szaleństwa, jeżeli chodzi o kontry.
Zadowolony jestem z Gsów, jako jedyni zostali na stole po mojej stronie, oraz duecie Hellstorm/Moździerz, te 3 celnymi strzałami zapewniły mi większość punktów.
Generalnie wtopiłem 19;1.
Pocieszające jest to ze wiem, co mnie boli, i następna rozpiska nie powinna polec tak łatwo.
W drugiej rundzie ligi barda stanąłem przeciw hordzie skawenów. O ile z wampirami walka była wyrównana to tu dałem ciała – umieściłem kloce piechoty zbyt blisko siebie, co nie pozwoliło im na sprawne manewrowanie.
Druga sprawa – Skaweny jechały mnie jak chciały, jeżeli chodzi o czary. Moje 6 DD nie pozwalało na zbytnie szaleństwa, jeżeli chodzi o kontry.
Zadowolony jestem z Gsów, jako jedyni zostali na stole po mojej stronie, oraz duecie Hellstorm/Moździerz, te 3 celnymi strzałami zapewniły mi większość punktów.
Generalnie wtopiłem 19;1.
Pocieszające jest to ze wiem, co mnie boli, i następna rozpiska nie powinna polec tak łatwo.
poniedziałek, 2 marca 2009
Podsumowanie śródroczne
Dzisiejsza notka będzie miała charakter rozmyślaniowo podsumowujący…
… ZOSTALIŚCIE OSTRZEŻENI
Stało się, jakiś czas temu moje hobby zaczęło przynosić pierwsze niewielkie dochody, a wszystko dzięki katowickiemu Smokowi. Jakiś czas temu zostałem zaproszony, aby przeprowadzać tam pokazy malowania a teraz dodatkowo doszło malowanie figurek dla sklepu. Póki co nie są to zawrotne sumy, ale pozwalają one na finansowanie hobby. A sprawa jest rozwojowa, więc może kiedyś uda się osiągnąć jakiś mały zysk
W związku z tym rodzi się pytanie – czy gry bitewne nie zmieniają się w moim życiu z hobby na zawód??
Kolejna sprawa, dziś z moją Lepszą Połówką, w ramach obchodów rocznicy, testowaliśmy nowe pędzelki. Są to konkretnie pędzle Kozłowski seria Czerwona Kuna z ergonomicznym uchwytem. W skrócie wrażenia można opisać tak;
PALĄ, MORDUJĄ GWAŁCĄ, JEŃCÓW NIE BIORĄ
To jest siedem małych cudeniek które dają poczucie pełnej władzy nad kreską. Okazuje się, że powiedzenie „dobry pędzel podnosi umiejętności o ok. 10%”. Za jakiś czas pojawią się zdjęcia gotowych modeli.
Niestety, póki co nie będę miał czasu na prowadzenie Chalenga – nie mam na to czasu.
… ZOSTALIŚCIE OSTRZEŻENI
Stało się, jakiś czas temu moje hobby zaczęło przynosić pierwsze niewielkie dochody, a wszystko dzięki katowickiemu Smokowi. Jakiś czas temu zostałem zaproszony, aby przeprowadzać tam pokazy malowania a teraz dodatkowo doszło malowanie figurek dla sklepu. Póki co nie są to zawrotne sumy, ale pozwalają one na finansowanie hobby. A sprawa jest rozwojowa, więc może kiedyś uda się osiągnąć jakiś mały zysk
W związku z tym rodzi się pytanie – czy gry bitewne nie zmieniają się w moim życiu z hobby na zawód??
Kolejna sprawa, dziś z moją Lepszą Połówką, w ramach obchodów rocznicy, testowaliśmy nowe pędzelki. Są to konkretnie pędzle Kozłowski seria Czerwona Kuna z ergonomicznym uchwytem. W skrócie wrażenia można opisać tak;
PALĄ, MORDUJĄ GWAŁCĄ, JEŃCÓW NIE BIORĄ
To jest siedem małych cudeniek które dają poczucie pełnej władzy nad kreską. Okazuje się, że powiedzenie „dobry pędzel podnosi umiejętności o ok. 10%”. Za jakiś czas pojawią się zdjęcia gotowych modeli.
Niestety, póki co nie będę miał czasu na prowadzenie Chalenga – nie mam na to czasu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)