Dziwna sprawa ale notka nr 3 wspomniana w poprzedniej notce umknęła mej pamięci i jest właśnie pisana :D
Ponad rok temu, dokładnie 6 września 2010, poczyniłem na blogu zobowiązanie odnośnie mojej tfurczości literackiej. Dociekliwi niech sobie przypomną odpowiednią notkę w archiwum :P. Prawda jest taka że tamto opowiadanie było pisane metodą na Frankensteina, czyli pisanie fragmentów na które akurat miałem ochotę. Potem trzeba było je przerabiać żeby całość trzymała się kupy… Efekt takiego pisania jest taki że od tamtego czasu nie mogę na to opowiadanie patrzeć. Korekta jest zrobiona w 2/3, jest parę fragmentów do napisania i tak to sobie leży na pulpicie… leży… A Gremli już pastuje glany
Cóż, w ramach odwlekania tego co nieuchronne skończyłem właśnie pisać opowiadanie nr 2 :D. Powstawało ono jak należy, od pierwszej strony do ostatniej przez ostatnie pół roku ( z trzymiesięczną przerwą). W chwili obecnej liczy ono 64 769 znaków, a od przyszłego tygodnia biorę się za pierwszą korektę. Myślę że zajmie mi ona czas tak do końca miesiąca a potem poproszę o grupowe trzymanie kciuków :)
Przy okazji, jutro bądź pojutrze ( zależy jak będę miał siłę) podejmuję się typowego wyzwania modelarskiego na rok 2012 – więcej figsów pomalować niż kupić. Tak mi dopomóż Sigmar :D
niedziela, 8 stycznia 2012
piątek, 6 stycznia 2012
Projekt Godzina - Figs VI - Carmine Dragon Część I
Niestety nie wyrobiłem się z tą notką w starym roku więc dopiero trzecia notka w 2012 będzie zaiście soczysta:)
Tak wygląda smok w pełni złożony nie tknięty farbą
Pierwsza godzina to użeranie się z podkładem. W tej chwili dociera do mnie jak bardzo upierdliwy do malowania będzie to model
Druga godzina to główny schemat kolorystyczny. O ile ciemna czerwień wyszła w miarę ok., to blood red nawet na czarnym podkładzie okazał się totalnie pomarańczowy. Pojawiły się też głosy że smok jest różowy albo różowo fioletowy… musze kupić inne lampy.
Godzina nr 3 to ratowanie wersji kolorystycznej – niemal cały model został spryskany czarnym washem. Do tego doszły płyty na grzbiecie i brzuchu – kolor ziemno żółtawy
Kolejna godzina to rozjaśnienie płyt i chwilowe odłożenie areografu – pędzelkowo poprawiam czerń na skrzydłach i kładę dark flesha na ponad osiemdziesiąt rogów, szponów, zębów + chyba drugie tyle kostnych wypustek rozmieszczonych tówdzie i ówdzie
Niespodziewanie nadchodzi godzina nr 5 gdzie jęzor i czerń skrzydeł zostaje przełamana fioletem ( cholera, znowu stanowczo za jasnym) a rogi i inne brązowe badziewia zyskują pierwsze rozjaśnienie.
Po sześciu godzinach następuje koniec prac areografowych – przyciemnione skrzydełka i kolejne rozjaśnienie na rogach
I znowu szlag mnie trafia – niemalże całkowicie zniknęło rozjaśnienie skrzydeł – trzeba będzie znów nad nimi popracować… ale rogi zajebiście mi się podobają :D
Na zakończenia dwie bonusowe foty – pierwsze to smok po dwóch godzinach zabawy – oczyszczony i w połowie sklejony a druga to, jak widać, porównanie z innymi figurkami :)
Mam nadzieję że taka epicka notka skłoni was w końcu do wrzucenia więcej niż jednego komentarza – gdyby nie rosnąca liczba odwiedzin pomyślałbym że tylko ja to czytam :P
Tak wygląda smok w pełni złożony nie tknięty farbą
Pierwsza godzina to użeranie się z podkładem. W tej chwili dociera do mnie jak bardzo upierdliwy do malowania będzie to model
Druga godzina to główny schemat kolorystyczny. O ile ciemna czerwień wyszła w miarę ok., to blood red nawet na czarnym podkładzie okazał się totalnie pomarańczowy. Pojawiły się też głosy że smok jest różowy albo różowo fioletowy… musze kupić inne lampy.
Godzina nr 3 to ratowanie wersji kolorystycznej – niemal cały model został spryskany czarnym washem. Do tego doszły płyty na grzbiecie i brzuchu – kolor ziemno żółtawy
Kolejna godzina to rozjaśnienie płyt i chwilowe odłożenie areografu – pędzelkowo poprawiam czerń na skrzydłach i kładę dark flesha na ponad osiemdziesiąt rogów, szponów, zębów + chyba drugie tyle kostnych wypustek rozmieszczonych tówdzie i ówdzie
Niespodziewanie nadchodzi godzina nr 5 gdzie jęzor i czerń skrzydeł zostaje przełamana fioletem ( cholera, znowu stanowczo za jasnym) a rogi i inne brązowe badziewia zyskują pierwsze rozjaśnienie.
Po sześciu godzinach następuje koniec prac areografowych – przyciemnione skrzydełka i kolejne rozjaśnienie na rogach
I znowu szlag mnie trafia – niemalże całkowicie zniknęło rozjaśnienie skrzydeł – trzeba będzie znów nad nimi popracować… ale rogi zajebiście mi się podobają :D
Na zakończenia dwie bonusowe foty – pierwsze to smok po dwóch godzinach zabawy – oczyszczony i w połowie sklejony a druga to, jak widać, porównanie z innymi figurkami :)
Mam nadzieję że taka epicka notka skłoni was w końcu do wrzucenia więcej niż jednego komentarza – gdyby nie rosnąca liczba odwiedzin pomyślałbym że tylko ja to czytam :P
poniedziałek, 2 stycznia 2012
A tak w między czasie
Nad smokiem pastwie się już łącznie 8h. Potrzebuję jeszcze godziny żeby skończyć część areografową. Tak, zgadliście, nie mogę się za to zabrać :(
W między czasie skończyłem, wspomniany poprzednio, szybki projekt. Oto on.
Wysokość ok. 10 cm, szerokość w najszerszym miejscu ok. 7 cm. Uchylmy teraz wieko i zajrzyjmy do środka.
Naszym oczom ukazuje się przytulne wnętrze obite mhroczną materią. A jakie jest przeznaczenie owego przedmiotu ?? Część z was już się pewnie domyśla…
… Że to pojemnik na kostki :D
Trumienka została zrobiona na życzenie pewnej bliskiej osoby, zmontowana sprawnie w dwa wieczory ok. 4 roboczo godzin.
Ofiary
- palec wskazujący dłoni lewej ( Krew dla boga Krwii!)
- deseczka balsy 1,5 mm
- dwanaście magnesów
- Arkusz plastikardu 2mm (a raczej jego doczesne szczątki)
- Kleju cyjano akrylowego marki Patteks tubka jedna
- Kubków herbaty sztuk dwie ( kubki ocalały)
- Wiertło 3mm zginęło jedno
Jako że to prototyp, to w czasie samej konstrukcji pojawiały się pomysły jak coś zrobić ładniej, szybciej i łatwiej. Jako że to prototyp parę żeczy jest totalnie skopanych, Mimo to mam nadzieję że się spodoba :)
W między czasie skończyłem, wspomniany poprzednio, szybki projekt. Oto on.
Wysokość ok. 10 cm, szerokość w najszerszym miejscu ok. 7 cm. Uchylmy teraz wieko i zajrzyjmy do środka.
Naszym oczom ukazuje się przytulne wnętrze obite mhroczną materią. A jakie jest przeznaczenie owego przedmiotu ?? Część z was już się pewnie domyśla…
… Że to pojemnik na kostki :D
Trumienka została zrobiona na życzenie pewnej bliskiej osoby, zmontowana sprawnie w dwa wieczory ok. 4 roboczo godzin.
Ofiary
- palec wskazujący dłoni lewej ( Krew dla boga Krwii!)
- deseczka balsy 1,5 mm
- dwanaście magnesów
- Arkusz plastikardu 2mm (a raczej jego doczesne szczątki)
- Kleju cyjano akrylowego marki Patteks tubka jedna
- Kubków herbaty sztuk dwie ( kubki ocalały)
- Wiertło 3mm zginęło jedno
Jako że to prototyp, to w czasie samej konstrukcji pojawiały się pomysły jak coś zrobić ładniej, szybciej i łatwiej. Jako że to prototyp parę żeczy jest totalnie skopanych, Mimo to mam nadzieję że się spodoba :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)