Od dwóch dni jechali przez pustynię. Ravena, dziesiątka rycerzy i dwudziestu giermków. Wszyscy rozpamiętywali niedawne wydarzenia, stosy trupów na ulicach i snujące się pomiędzy nimi szkielety. Odór krwi i skrzekliwe krakanie kruków. Mówili niewiele i nie patrzyli sobie w oczy.
Ravena wspominała Gmerk. Nie przepadała za tym portem ale to był jednak jej dom, jej miejsce na świecie. A teraz zostało zniszczone. Spojrzała na Eryka, lecz szybko odwróciła wzrok. Mimo awansu był zaledwie cieniem człowieka sprzed zaledwie trzech dni. Ravena mogła jedynie domyślać się co działo się w jego duszy, duszy rycerza który nie dość że nie ruszył do boju, to jeszcze musiał rozkazać odwrót. Na postoju chciała podejść do niego, wesprzeć go lecz przeszkodziło jej przybycie zwiadowcy.
-Kapitanie – wydyszał giermek- za wydmami na wschodzie słychać krzyki i odgłosy walki.
Eryk nie wahał się ani chwili.
-Na koń!!! –Ryknął na całe gardło.
Giermkowie pomogli rycerzom usiąść na koniach i po kilku minutach cała dziesiątka ruszyła między wydmy.
Ravena zamierzała poczekać w cieniu na powrót rycerzy, jednak gdy podeszła do dużej skały naszła ją wizja.
Zaczęła biec…
niedziela, 2 listopada 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz