Cóż, ten raport będzie krótki
Turniej Silezja Wars w kulturalnym domu kultury na Giszowcu. Ponieważ mam dość obrywania klimatem wystawiam brygadę pancerną. Pierwsza bitwa z DE prowadzonymi przez jakiegoś dzieciaka. Na dzień dobry pada Welonka potem przez moje masakryczne rzuty reszta armii. Ciekawsze motywy – działo leci po czterech celach w tym hydrze wroga – 3x1 na kościach L zamiast wbicia kilku ran na bestii ginie jedna harpia. Potem czołg wbija się w potwora, zadaje JEDNĄ ranę. Odechciało mi się… 19;1 w plecy
Kolejna bitwa z TK. Pierwsze moje spotkanie z tym cholerstwem sprawia, że na dzień dobry tracą 300 pkt bez mrugnięcia okiem. Potem znowu feeria masakrycznych rzutów (np. 5 AS na 2+, 4 x1 i 2…) co nawet zauważa mój przeciwnik
„2 bitwa, vs. Empire, czyli to co skorpiony lubią najbardziej, do tego wręcz paranormalny pech w rzutach przeciwnika. 18:2.”
Generalnie jedyne co mi się w tej bitwie ładnie udało to zabicie 3 rydwanów jednym strzałem z czołgu… i ołtarz który trzymał dzielnie 3 skorpiony i rydwan przez 4 tury by polec w 6 turze ;(
Generalnie 2 spostrzeżenia
Dzieciak grający dłużej ode mnie wystawia połowę armi DE modelami HE a 20% modeli to podstawki – hańba i wstyd.
Dwa – rozpa do przemodelowania, i do wprawienia się, jestem totalnie jeszcze nie ograny L
I na koniec optymistyczny akcent. W czasie 2giej bitwy z sąsiedniego stołu pada donośne stwierdzenie – Rzucam „Przykazanie Mosiądzu”… (na sali zapadła cisza poparta póxniej salwą śmiechu)
niedziela, 6 grudnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Winne kostki czy ręka która nimi rzuca? :D
Prześlij komentarz