-Niech cię cholera weźmie Grunhdel!
Wiosna zadomowiła się w okolicy na dobre gdy Marius skończył rzeźbić dziękczynny pomnik. W tym czasie Grunhdel postawił zadaszenie na nadrzecznej skale. Nie wziął jednak pod uwagę pewnego drobiazgu.
-Jak to zapomniałeś o cokole?
-No wiesz Młody, mówiłeś że pomnik będzie miał dziesięć stóp wysokości. No i na tyle zrobiłem zadaszenie.
Marius raz jeszcze spojrzał na ukończony pomnik. Z pod stóp wzniesienia było go widać tylko do ramion-reszta znikała pod spadzistym dachem.
-Dasz radę to jakoś przerobić ?
-Eh, Młody, musielibyśmy zdjąć pomnik, rozebrać cały dach i złożyć go od nowa
Marius załamał ręce. Cały dzień wciągali ten kawał skały na górę i nie miał najmniejszego zamiaru tego powtarzać.
-Zostawcie to jak jest, tak wygląda bardziej tajemniczo.
Marius i Grunhdel obejrzeli się. Kilka metrów za nimi stał siwy starzec wspierający się na sękatym kosturze. Uśmiechnął się do nich.
-Nawet ci się udał chłopcze, muszę przyznać.
-Młody, co to za ramol- Grunhdel, szturchnął Mariusa w bok – bo coś mi się nie podoba.
-To on uratował mi życie.
-Aha, to ja nic nie mówiłem.
Gdy zapadł wieczór usiedli we trzech przy kominku. Rozmawiali o wydarzeniach z najbliższej okolicy i z całego świata. W końcu czarodziej spytał
-Skoro pomnik jest gotów to co zamierzasz dalej robić?
-Zastanawiałem się nad tym. -Marius zmarkotniał – Będę musiał ruszyć w drogę do Middenheim i zdać w kocu ten egzamin.
-A ja tu zostaję – Grunhdel zapalił fajkę – zbuduję sobie warsztat i zacznę doskonalić umiejętności.
Czarodziej zamyślił się.
-Jeśli tak to mam do was prośbę. Jak Marius wróci z Middenheim chciałbym żebyście zbudowali mi w okolicy wieżę. Oczywiście za odpowiednią opłatą.
poniedziałek, 29 września 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz