wtorek, 26 kwietnia 2011

Zaległości

Zgodnie z obietnicą czas na post o figurkach

W końcu udało mi się załatwić bardzo zaległą sprawę.

Na Silesian masterze graczowi z bielska rąbnęli pół armii z walizki, zrobiona została ściepa, zakupione figsy i oddane do malowania. Ja zgłosiłem się do malowania. Niestety sporo się zaczęło dziać i malowanie dwudziestu plastikowych ghuli zajęło mi pół roku :(. Ale teraz w końcu udało mi się zakończyć ten cholerny dwudziestoosobowy zbiorowy wyrzut sumienia. Dziś jeszcze parę ruchów pędzelka i jutro zieloni panowie, zapakowani w kartonik pojadą do bielska.

 
Posted by Picasa


 
Posted by Picasa


na fotach gotowe jest 18 figurek - 2 wymagają jescze minimalnych poprawek

sobota, 16 kwietnia 2011

Myśli różne

Znowu na blogu zapadła cisza. Czas to zmienić… choć odrobinę, choć na chwilę. Pierwsza sprawa, komentarz Lab of fantasy pod ostatnim postem. „Nie rozwijam się”, dokładnie o te słowa mi chodzi. Owszem, nie rozwijam się ostatnio, nie mam na to czasu. Pisałem kiedyś że malując stosuję tylko dobrze znane mi metody, zestawienia kolorystyczne bo nie mam czasu na eksperymenty. I to dalej jest prawda, nadal nie mam za wiele czasu na rozrywki, dlatego koncentruję się na tym co daje mi najwiekszą frajdę a w chwili obecnej jest to gunpla, jednak czytelnicy nie muszą się martwić, za niedlugo wielkie roboty i malarstwo połączą się bardzo ściśle ( na podstawie red frame’a można już zaobserwować początki tego procesu). Wiąże się to z tym że zamierzam jednak ruszyć do przodu z poziomem malowania, co z tego wyjdzie to jeszcze nie wiem.

Kolejna sprawa, linki. Poniżej wrzucam trzy filmiki,przedstawiające pozytywnych lego maniaków







Nie wiem jak was ale mnie ciężarówki i kostka rubika to szczyt nerdostwa ( kostka to nawet podwójna. Natomias pociągi to chyba totalna realizacja marzeń z dzieciństwa. Generalnie pozytywna pasja.

Trzecia sprawa zahaczy o tematykę ledwo zarysowaną na blogu – literatura.
Po pierwsze –Gremli może skopać mi tyłek. Opowiadanie które wymaga ostatecznej korekty utknęło w 2/3 wykonania… i nie mogę już na nie patrzeć. Za to wziąłem się za pisanie kolejnego projektu – tym razem nieco bardziej SF.
Co mnie do tego popchnęło, lektura najnowszych dwóch książek jednego z moich ulubionych autorów. Człowiek ten parę lat temu postanowił sobie że będzie żył z pisania książek. W polsce gdzie czyta się mało, a fantastyke czyta procent populacji mieszczący się w granicach błedu statystycznego jest znikomy jest to zadanie nader karkołomne. Ale jak widać wykonalne skoro mam na półce xx jego pozycji wydanych w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Dziwne jest to że wciąż kupuję nowe choć od dawna widać że autor ma swoje ulubione konwencje i motywy których trzyma się bardzo kurczowo. Ileż można czytać o trądzie w Bergen, wynalazkach rosyjskich uczonych czy pięknie ukraińskich stepów. Okazuje się ze bardzo dużo. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest bardzo lekkie pióro i znośny humor (który kiedyś był wybitny). Marzeniem moim jest dorównanie kiedyś do takiego poziomu… zwróćcie proszę uwagę na słowo marzeniem.

Na koniec obietnica – następny post, planowany na okolice świąt będzie już o figurkach, czyli powrót do istoty bloga.

PS – dziękuję za kolejny tysiąc odwiedzin – przekroczyłem 9 tysięcy. Nic to w porównaniu z setką u choćby zwierzaka ale i tak się cieszę.

środa, 6 kwietnia 2011

MBF-PO2KAI GUNDAM Astray Red Frame - raport z budowy

Niektórzy mieli już chyba nadzieję że zapomnę :P

Szczyt chamstwa… długo wyczekiwany gundam przyszedł do mnie, a raczej został przyniesiony do mojego słonka pewnego czwartkowego, lutowego popołudnia. Nie było by w tym nic strasznego gdyby nie fakt że piątkowego poranka szedłem do pracy, potem zabierałem moje Słonko do siebie by sobotniego poranka pojechać na tydzień na narty. Tak więc wyczekany modelik poczekał sobie w gustownym kartonie dodatkowy tydzień.

Ale nadszedł czas zabawy :D Buachachacha…



Pierwsza sprawa, pudełko. Paczka była porównywalna z tą w której przysłano Zaku jednakże… o ile pudełko z zaku było szeroko owinięte papierem pakowym to w tym przypadku było szczelnie wypełnione gundamem :D. niestety miało na sobie pieczątki dwóch urzędów celnych i taśmę poczty polskiej co wyjaśnia tak dłuugi okres dostawy ;)



Druga sprawa – ramki a dokładnie ich ilość. Mój pierwszy MG ma tych ramek 29 w tym podstawka ( która zwykle jest osobnym zestawem).



Tutaj 2 najciekawsze ramki – chrom i złoto. O ile chrom jest idealny i jest to jeden z lepszych elementów zestawu to złoto jest tragiczne. W związku z czym w najbliższym czasie zostanie pomalowane razem z pilotami.


Przystępujemy do budowy




Budowa zaczyna się typowo dla tego typu konstrukcji – od korpusu. Zaku budowało się od dołu, co było poniekąd logiczne, natomiast tej „standardowej” budowy nie kumam. Korpusik zajął mi niemal równe dwie godziny. Ciekawy, cztero kolorowy. Z bardzo upierdliwym stawem dwuosiowym w środku ( od tego stawu zaczyna się cała budowę i jest on wybitnie upierdliwy. Korpus stoi na mocowaniu miecza




Kolejna godzinka i do korpusu dodaję głowę. Istne cudo, opływowy kształt, silniki po bokach i ogólne wrażenie prędkości. Jedynym mankamentem są rogi, a właściwie ich mocowanie- jest stanowczo za krótkie. Po kilkukrotnym przeszukaniu dywanu w ich poszukiwaniu zdecydowałem się je przykleić





Teraz przyszła kolej na ręce. Składa się je niejako jednocześnie, dopiero w połowie rozdzielając na lewą i prawą. Pierwsze zdjęcie pokazuje stan po godzinie składania, kolejne elementy składające się na jedną łape, i drugą całą. I tu pojawia się kolejna wada tego modelu ( chyba już ostatnia. Palce. Kciuk, wskazujący i pozostałe trzy paluchy są jednoczęsciowe. A myślałem że po tym co pokazał Zaku w skali 1/144 tu będzie powtórka. Jednak musze przyznać że mają wielką przewagę nad tymi z Zaku – nie wypadają co chwilę. W porównaniu do poprzedniego modelu Red ma również jeden punkt artykulacji więcej w samej ręce – w niewielkim stopniu można zgiąć przedramię.



Godzina nr 6 to rozpoczęcie budowy nóg. Rozpoczęcie to dobre słowo gdyż w tym czasie udało mi się złożyć 2 stopy i kolana. Kolana, one również pokazały klasę. Nie zginają się w jednym miejscu, jak w Nsie, nie w dwóch, jak w Zaku, ale w trzech!. No normalnie odpadłem. Poniższe foty pokazują nogi po dwóch godzinach składania oraz kolejne miejsca zgięcia kolana (przy okazji rozsuwa się 3 częściowa biała płyta pancerza).









Nogi udało mi się skończyć dopiero po 8h od rozpoczęcia budowy (w tym czasie Zaku już był gotowy.) Jest to częściowo spowodowane faktem iż wszystkie białe części były od razu panelowane.



Nadeszła godzina dziewiąta… czas na ostatni element właściwego Gundama czyli krocze. Parę elementów, szybko sprawnie



I nadszedł czas na pierwsze złożenie do kupy. Model w takiej pozycji ma ok. 17 cm wysokości.


Kolejne trzy godziny zajęło mi składanie akcesoriów – dwóch katan z pochwami, i wielgachnego miecza. O ile katany podobały mi się od samiuśkiego początku to co do wielkiego miecza nie byłem przekonany (tak samo jak do mikro toporka Zaku). Jednak po jakimś czasie to nastawienie uległo zmianie. Dlaczego? Zobzaczycie w galerii. Oto gotowy model







Reszta zdjęć dostępna pod linkiem. Dlaczego przekonałem się do wielkiego miecza? Opowiastka będzie nieco przydługa. Otóż Red frame ma brata, Blue Frame’a z którym dzieli ok. 90% części. Z różnic należy wymienić naramienniki, głowę i miecze ( Blue ma noże które widać na zdjęciach z budowy). To dzielenie części sprawia właśnie że Red może mieć noże, co jest moim zdaniem słabym dealem przy jego mieczach ale również umożliwia budowę minigunna ( który to pochodzi z Blue framea). Owy minigun + 2 katany sprawiają że Red staje się ciężko uzbrojoną maszyną :D

Epilog

Na tym etapie zakończyłem prace nad Zaku, jednak jak każdy hobbysta powolutku się rozwijam :D. Dlatego postanowiłem się nieco jeszcze popastwić nad pierwszym Gundamem w kolekcji. Na pierwszy ogień poszło to paskudne żółte coś imitujące złoto. Wizyta u mojego Słonka, sprej GW, 30 minut zabawy i już żółty plastik ustępuje miejsca baardzo ciemnemu złotu. Trochę farby zyskali również piloci ( choć w porównaniu z figurkami 28 mm są tragiczni). Kolejną sprawą są nalepki. Red zawiera ich 2 rodzaje + suche kalkomanie. Kilka sztuk bez ładu i składu, oraz oglądania instrukcji i gundam w pełnej krasie gotowy.





Gadzina jest genialna. Czeka mnie jeszcze przy niej nieco pracy ale to za 2-3 miesiące dopiero.

piątek, 25 marca 2011

Ścieranie kurzu

Dzisiejsza notka będzie z działu, którego chyba nikt się nie spodziewał… będzie to raport bitewny! Po wielu namowach Gremliemu udało się mnie w końcu namówić na bitewkę – 2400 euro. Jako że na euro w życiu jeszcze nie grałem postanowiłem sobie zrobić totalnie eksperymentalną rozpę – powrót do piechoty. Założenia były następujące
- herosi – po jednym priescie na oddział piechoty + bsb
- piechota – ile wlezie, wlazło 30 Flagelantów, 35 GSów, 40 halabard i 40 swordmenów
- artyleria – 2 działa i 2 moździerze + czołg
I tyle, prosto, tanio, dużo, Biedronka.

Po stronie krasnoludów 30 hammererów, 30 warriorów, 20 kuszników, 20+5 Górników, działo, 2 katapy, kowadło + herosi. Wszystkie szeregowe kraśki z dwurakami.

A teraz oddziałami właściwy raport

Halabardy + swordmani; w zasadzie jedynym ich dokonaniem było starcie z warriorami, widowiskowo 80 chłopa bije w 30 krasnoludów. Pierwsza tura była ciekawa, zabiłem ponad dziesięciu krasnoludów. Co z tego jeśli moich zginęło piętnastu. Walka trwała 2 rundy po czym moje ludki zwiały. Potem opóźniając krasnoludy raz jeszcze zwiały, a swordy po oblaniu breaka skończyły za stołem. Faktem jest że źle się nimi wystawiłem przez co nie dochrapały się do flanki ale cóż, nauka na przyszłość.

Flagelanci – ich wystawiłem jeszcze gorzej, przez co niewiele powalczyli – jedyne co im się udało zrobić to ściągnąć katapultę i stracić 2/3 stanu.

Artyleria, to już totalna masakra. Dokonania to 2 rany na katapulcie, 7 kuszników wroga, i samowolne wysadzenie 2 maszyn. Jedyny dobrzy przebłysk to spanikowanie z grapeszota piątki górników, przez co altyleria stała do końca bitwy.

Czołg- zatrzymał hammererów dokładnie tam gdzie chciałem a potem zginął od kilofów

Dotychczas wygląda to nieco słabo, ale przyszła pora na mistrzów bitwy – Elitarna piechota imperium, duma imperatora, chluba Imperium, WIELKIE MIECZE. (z generałem i BSB)
Po kolei, najpierw wbijają się na flankę hamstwa zatrzymanego przez czołg, ci nie zdają stubborna i znikają. W chwilę później dostaję na plecy oddziałek 13 kuszników. Gremli zapomniał że to już nowa walka i znów mam hate’a. wychodzi chyba na remis, odwracam się przodem i w następnej turze kusze znikają. GSi łakomie patrzą w kierunku flanki wojowników. Po ładnej szarży znajdują się gdzie chciałem. W pierwszej rundzie walki krasnoludy mają do zdania breaka na –6!… Co oczywiście się im udaje. W drugiej rundzie było tego trochę mniej ale tu już nie ustały. I tak w mojej 6 turze wielkie miecze z trzema sztandarami i zabitym BSBkiem schroniły się za gorką. Nigdy nie byłem z nich tak dumny.

Po podliczeniu punktów według skali euro wyszło 15-5 dla imperium. Gremli narzekał na rzuty, ale uważam że kości karały nas tak samo, choć może jego w ważniejszych momentach.
Wniosek na koniec, zwycięstwa opisuje się przyjemniej :D. i Słowo pochwały dla przeciwnika, jak zwykle grało się totalnie na luzie, bez spin, i totalnie dla zabawy, co pozostawia bardzo pozytywne wrażenie, które dla mnie stanowi istotę tej Gry.

niedziela, 20 marca 2011

Testów ciąg dalszy - motyw przewodni - krasnoludy

Kolejne testy nowego nabytku – tym razem kolekcja krasnoludów mojego Słonka:) zdaję sobie sprawę że część zdjęć jest taka sobie… niestety nadal nie wiem dlaczego :/

 

 

 

 
Posted by Picasa

 

 

 

 
Posted by Picasa

 

 

 

 
Posted by Picasa

 

 

 

 
Posted by Picasa

 

 

 

 
Posted by Picasa

 

 

 
Posted by Picasa