czwartek, 30 września 2010

Dzień chłopaka faceta/

POST NIE ZWIĄZANY Z FIGURKAMI!

Jakiś czas temu (kilka lat dokładnie) natrafiłem na Jutubie na dość fajny teledysk. Typowa historia parki trans gatunkowej, która wbrew zwyczajowi postanawia się związać (przynajmniej część pary postanawia). Ostatnio jak szukałem tej piosenki okazało się że cykl liczy już 5 części i dopiero teraz tworzy pełną opowieść… no to wrzucam
(ps – najbardziej lubię nosorożca :P)









środa, 29 września 2010

I po bitwie

Master odbyty, relację czas zacząć.

Bitwa Pierwsza, stół 31. bretonia. 3x3 pegazy, 3 lance, zabójca czołgów i jakieś drobiazgi.
Scenariusz dawn atack. Zaczynam. Mag ze słoneczkiem wylatuje do przodu, zdejmuje trebusz i lancę rycerzy. Drugi trebusz idzie w jego ślady w chwilę potem rozpadając się po strzale z działa. W drugiej turze, mniej więcej w środku pola w czołg wbijają się dwie lance które na nim utykają (co ciekawe rycerze w szarży zadali czołgowi jedną ranę…a konie trzy). Utykają skutecznie gdyż ostatnią ranę czołg traci w turze nr 6. w między czasie do combatu dochodzą moi rycerze którzy mimo przerzutów i szarży nie robią totalnie nic! Ostatecznie po zdjeciu czołgu zdaję liderkę, utrzymuję combat. Drugi czołg, w 3 czy 4 turze dostał na bojler herosa z heroic Killing Blow. 4 ataki, czołg stoi. W następnej turze wrogi heros wyparował a czołg czatował na grali których dopadł w 6 turze, niestety nie przebił się, zostało 3. wynik 10-10, przegrywam o 193 punkty.

Druga bitwa, ponownie bretonia, scenariusz meeting engagment. Rozpa nieco inna od poprzedniej, jedna szóstka pegazów, nieco większe lance, dwa oddziały łuczników. Bitwa zaczęła się nie najlepiej, nie wylosowałem słoneczka. Następnie wyszło nieogranie ze scenariuszem, co spowodowało złe wystawienie. Przeciwnik zaczyna. W czołgu ląduje pegazista z HKB a pegazy w dziale. Czołg znowu przeżywa starcie, niestety działo znika. W swojej turze zabijam pegaziste, i tu dałem sobie wmówić że pegaz zostaje i zdaje monster reaction. Rzut wyszedł na tyle nieszczęśliwie, że gadzina dostała unbrekeble. Nie miało to na szczęście wpływu na grę gdyż w drugiej turze w ów czołg wpadła lanca, którą zabijałem w turze 2 i 3, pegaz padł w 4tej. Drugi czołg czaił się na wychodzących z rezerwy grali, po czym rozbił na 2 razy jeden oddział łuczników. Kawalerie nic nie zrobiły gdyż pierwsza na dzień dobry dostała 6tke z Life’a i zostało ich 3( priest i mały mag padli), druga dostała to samo z ifki i przy okazji padł generał. Generalnie w porównaniu z poprzednią bitwą gdzie wszystko rozstrzygnęło się na początku, ta przypominała takie niemrawe drapanie się po plecach w skwarny letni dzień. Wynik znów 10-10, wtopa o 240 punktów. Z ciekawostek przez trzy kolejne fazy magii rzucaliśmy z przeciwnikiem po 1 jedynki na wiatry magii. W trzeciej z tych faz dorzuciłem do tego dwie jedynki na channeling i piątą na różdżkę.

Po tej bitwie poszedłem się posilić przy turniejowym Grilu gdzie odnalazł mnie Suchy, twierdząc, że gamy razem trzecią bitwę. Jeżeli czytaliście poprzednie raporty mogliście zauważyć, że z Suchym już grałem raz czy da i że gra on… Bretonią! I tu znowu rozpiska całkiem inna od pozostałych dwóch. Lance po 12-15 rycerzy, jedne pegazy, 3x łucznicy, Jołmeni. Gramy watch tower. Suchy wygrywa rzut lecz nie zajmuje wieży. Zaczynam przesuwam się do przodu, rzucam słonko ( zbijając 6 rycerzy, reszta stoi zdając panikę), ze strzelania zdejmuję trebusz. I tu w sumie skończyła się moja gra i popełniłem dość sporawy błąd. Zaryzykowałem i postanowiłęm przyjąć szarżę rycerstwa na kuszników licząc że spali. No i się przeliczyłem, a dodatkowo dostrzegłem że owa lanca była idealnie wystawiona pod czołg. Co jak się okazało nie miało zupełnego znaczenia gdyż jeden czołg zarobił 4 rany z pospolitych łuków a drugi 6 ran z ocalałego trebusza. Było pozamiatane. Niewielkie szanse dawała jeszcze mała kawaleria, która wbiła się w lancę. Niestety w chwilę potem wyciągnąłem z niej priesta rzucając przypadkowo na ifce nieistotny czar. Przy okazji zabiłem sobie również małego maga, który miał w planach rzucić w ową lancę słoneczkiem. Po 3ciej turze miałem 2 nieruchome czołgi i dużego maga na jednej ranie a suchy przejął wieżę. Oddałem maskę.

Drugiego dnia rano zobaczyłem, że mam bitwę z… Bretonią. Chwila konsternacji, spojrzenie na kartę i biegiem do organizatorów, sparowali mnie z człowiekiem z drugiej bitwy. Okazało się że w zamian dostałem imperium. Niestety przeciwnik nie pojawił się i przyznano mi maskę. Ale co się odwlecze to nie uciecze…

Ostatnia bitwa, blood &glory, przeciwnik BRETOŃCZYK!!!. Wystawiam się defensywnie kawaleria z większością breaking pointów za w rogu za wzgórzem, osłaniana działem i dwoma czołgami. Cóż, za cholerę nie szły mi kości. Pierwszym i najważniejszym celem jest pegaz z Heoric Killing Blowem. Najpierw strzela czołg żeby ściągnąć osłaniający go murek, misfire – 2 rany. Potem działo co prawda trafia ale nie rani. Jednocześnie mag samobójca odpala słoneczko, które zabija paru łuczników i zdejmuje trebusza (w następnej fazie zdejmuje drugiego). W drugiej turze znowu nie udaje mi się ściągnąć tego nieszczęsnego pegaza, i zaczynam tracić artylerię. W trzeciej turze pegaz wbija się w czołg, nie wbija kiling blowa. Mimo to czołg generuje tylko dwa steampointy, co nie wystarcza do zabicia skubańca ( zostaje na 1 ranie). W następnej turze czołg pada, drugi zostaje społowiony i pada w 5 turze. W tej samej piątej turze kluczowy klocek został otoczony i poddałem grę ze scenariusza wyszło 17-3 dla Bretonii.

Łącznie z hobbystyką mam 58 dużych punktów, co daje mi 54 miejsce na 78 graczy.

No i pierwszy master w karierze za mną. Muszę przyznać że organizacyjnie było niemal idealnie, bitwy też w miłej atmosferze… tylko czemu 4x bretonia ??. już po masterze doszedłem do wniosku że moja rozpa jest nieco za mało uniwersalna – niestety oznacza to kolejne zakupy ( na szczęście tylko 2 boxy)

piątek, 24 września 2010

Imperium na godziny przed wymarszem...

Jutro o 7 rano ruszam na pierwszego w karierze mastera. Armia gotowa do wymarszu. Kusznicy co prawda jeszcze nie są do końca pomalowani ale jakoś nie miałem do nich serca.

 


W rozpisce nastąpiła mała zmiana – mag dostał konika.


Jest to spowodowane faktem, że doczytałem zasady Vorteksów i okazało się że wcisnąłem Gremliego potwornego wała za co go najmocniej przepraszam.
Posted by Picasa

wtorek, 21 września 2010

Tradycja ma coraz dłuższą tradycję :P

W ramach bardzo minimalnych przygotowań do mastera rozegrałem z Gremlim 2 bitwy na 2500 punktów. Poniżej raporty

Bitwa pierwsza, scenariusz battle for pass ( na masterze jej nie będzie ale chcieliśmy spróbować. Skopałem wystawienie a na dodatek zapomniałem o nowych zasadach scouta co sprawiło że na dzień dobry miałem 20 longów za moździerzem
Przez pierwsze 2 tury Gremli był zły jak cholera bo rzuty były wybitnie przeciw niemu. Spalone szarże, co chwilę misfire. W efekcie do 2 tury zginął mi 1 rycerz. A teraz reszta raportu, tradycyjnie oddziałami

Magowie z domeną heaven. W sumie jedyne co udało im się zrobić to spuścić kometę która zniszczyła katapę i działo.

Kawaleria z małym priestem i bsb – postanowiła zmasakrować longi… poległa. Trzeba było realizować plan i lecieć do przodu.

Kawaleria z dużym księdzem – poleciała do przodu a potem się czaił pod ostrzałem kuszników. Nic nie zrobiła.

2 x kusze. Nic spektakularnego nie zrobili

działa i moździerz – rozpieprzyli katapultę i paru kuszników z domku

czołgi – pojechały do przodu i po chwili jeden dostał 6 ran z działa a drugi wbił się w warriorów. Nie wybił, utknął. Pod koniec stały na 3 ranach.

Generalnie bitwa to było takie drapanie się po plecach i skończyło się w granicach 13-7 dla Gremliego

Na bitwę dzisiejszą postanowiłem przetestować jedno z najmocniejszych kombosów jakie oferuje nowa edycja. Słoneczko + power scroll na magu samobójcy.
Losujemy scenariusz – watch tower, Gremli zajmuje wieżę. Jest mi to na rękę bo dostaję automatyczne zaczynanie. Następuje losowanie czarów, dobre rzuty i mały mag dostaje słonko:D. mniej więcej w tej chwili zorientowałem się w największym problemie jaki ma moja rospa… nie mam czym odbić wieży. Nie ma sensu szturmować czołgiem a kawaleria też ma małe szanse sobie poradzić. No ale ten problem postanowiłem rozwiazać kiedy indziej. Zaczynamy bitwę. Moje ruchy, i przychodzi pierwszy z kluczowych rzutów w grze, wiatry magii. Wynik 3 i 3 jest na granicy dopuszczalności. Mag rzuca duże słoneczko licząc na Ifkę. Wypada 2,2,4,4,6,6. kładę templatkę obok hamstwa i nadaję jej kierunek przez hamstwo, wariorrów, katapultę, działo, klopę i dragon slayera. Teraz tylko rzut altyleryjką, „2”, i Gemli wkur… wielce zdenerwowany rzuca garściami kostek testy inicjatywy. Maszyny idą do piachu od razu, z klocków zostaje po 5-6 sztuk ( w tym than i BSB, runesmith został wsyśnięty). Gremli ma dość, chce oddać maskę i zagrać co innego. W koncu gramy dalej. Teraz lecimy oddziałami do ostatniego kluczowego rzutu.

Duży ksiądz + bsb + kawaleria. Jadą do przodu szykując się do szarży na wflanę czegoś smakowitego. Zjadają dragon slayera po czym dostają w zadek klocek minerów. Dwa trupy po obu stronach i łamię się na 6-. Ustane. Kawaleria odwraca się frontem do wroga i w następnej turze go łamie ( przyczynił się do tego duży mag, który zaserwował krasnoludom – 3 do liderki). Mniam.
Mały ksiądz + kawaleria. Najpierw dostają od czoła warriorów, których łamią i doganiają, po czym ustawiają się do szarzy na wieżę.
Kusznicy, jedni zostają od razu zredukowani do 2 sztuk ( miscast z maga + ostrzał kuszników z domku) po czym ta dwójka stoi sobie zapomniana w lesie do końca gry. Druga zostaje zjedzona przez rangerów.
Działa + moździerz. Zdejmują kilku rangerów, 2 kuszników z domku i katapę.
Czołgi. Pierwszy kręci się po przedpolu a w 4 turze wyjeżdża pod wieżę i przy pierwszym strzale do niej wbija sobie 3 rany. Drugi leci na rympał, dobija hamstwo, BSBka i wbija się w kowadło ( pierwszy raz w mojej historii udało mi się do niego dojść) i na dzień dobry wypłaca mu 4 rany.

Kończy się runda czwarta, na stole pozostają 2 oddziały krasnoludów, ledwie żywe kowadło. Pierwszy rzut na zakończenie gry ( kończy się na 6+). Rzucam kostką i wypada… 6!!! Ponieważ wieża jest w posiadaniu krasnoludów wygrywają one bitwę. Zgodnie z zasadami mastera jest ona warta 5 dużych punktów a minimalny wynik to 11.9 dla krasnoludów. Po policzeniu punktów wychodzi 15.5 dla imperium czyli owo 11.9 dla Gremliego. Nie byłem zdziwiony tym że ostatni kluczowy rzut nie wszedł, już się chyba do tego przyzwyczaiłem. Gdybym dostał kolejną turę zniknęło by kowadło i była by szansa na najwyższe zwycięstwo w historii gier z Gremlim. Przeprowadziliśmy symulację kluczowej szarży kawalerii na wieżę. W efekcie zginął kusznik i 2 rycerzy. Remis, czyli oddalam się od wieży i Gremli dalej wygrywa. Po spakowaniu figsów okazało się jednak, że zapomnieliśmy o kilku kluczowych sprawach:
- O dużym magu, który mógł osłabić kuszników
- O stand & Shoot kuszników do kawalerii
- O Obniżonym AS rycerzy

To zaowocowało rozpatrzeniem całej szarży od początku. Z czarów udało mi się rzucić obniżenie liderki o 3, S&S zdjął 2 rycerzy. Przyszła kolej na normalne ataki. Rycerze zabijają chyba 2 czy 3 krasnoludów, te oddają 10 ataków. 5 z nich idzie w priesta który dysponuje jedynie AS4+. 4 rany, jedna wysejwowana a 2 kolejne obronione przez tarczę:D. Z pozostałych 5 ataków ginie jeden rycerz. Wygrywam walkę i łamię przeciwnika.
Jeżeli miałbym dodatkową turę i ta szarża by mi się udała to mam w posiadaniu wieżę, zniszczone kowadło i wynik w granicach 17.3. jeżeli rozgrywalibyśmy również turę 6 to kusznicy z wieży dostali by czołg na klatę. Gdyby się nie zebrali było by może nawet 18.2… ale los chciał inaczej i tradycyjnie wygrał Gremli ;)


Po bitwie mam sporo wniosków i przemyśleń
- Szarża kawalerii na domek jest możliwa do wygrania.
- Słoneczko + power scroll jest przewalone. Jeżeli wejdzie to praktycznie ustawia grę w pierwszej turze. Dlatego nigdy więcej nie gram na magii śmierci w grach towarzyskich ( a jeśli nawet to nie ustawiam tego combo)
- Generalnie moja rozpiska nie jest przygotowana do watchtowera. Na te punkty niewiele z tym mogę zrobić, jednak jeżli przejdzie standard turniejowy 2999 punktów to sytuacja ulegnie diametralnej zmianie. Ta zmiana jednak wiąże się z zakupem dodatkowych parunastu figurek :/
I spostrzeżenie ostatnie – w trybie pilnym musze pomalować jednego rycerza, okazuje się że jeden oddział liczy ich 9 sztuk a nie jak dotąd myślałem że 8 :D.

PS, ten raport pojawi się na blogu jeszcze raz, tym razem w postaci opowiadania.

czwartek, 16 września 2010

Operacja Filler

Popularność oddziałów typu horda spowodowała że pojawiła się konieczność zakupu sporej ilości nowych modeli piechoty. Ciekawa strategia marketingowa GW… takiego wała. Dzięki Gremliemu, który zaczął bawić się odlewami zaopatrzyłem się w kila podstawek 40x40 i 50x50. Zrobiłem sobie jedną podstawkę rydwanową a na 40stkach zrobiłem wspomniane fillery. Na razie do malowania przygotowane są 4;

 

 

 

 
Posted by Picasa


Doliczając do tego ogry i kilka mniejszych fillerków mam już 40 podstawek piechoty w samych fillerach :D. w połączeniu z obecnym stanem posiadania pozwala mi to na wystawienie dwóch 50 osobowych oddziałów :D

poniedziałek, 13 września 2010

Galeria XV

Udało mi się zakończyć kolejne 2 figurki z listy rozgrzebanych projektów
Balthasar Gelt został zaczęty gdzieś na początku roku (na pewno w lutym położyłem bazowe kolory) i dokończony bo potrzebny mi jest w armii. Inżynier wymagał w sumie zrobienia podstawki, udało się to zrobić tylko dzięki liście. Koniec trucia, zapraszam na zdjęcia

 

 
Posted by Picasa

niedziela, 12 września 2010

Walka smoków

Jako że smok z papieru wywołał furorę na blogu postanowiłem w tajemnic przygotować nieco obszerniejszy materiał na jego temat. Smok który był tak żywo komentowany stoi już u mojego słonka. Poniżej widoczny jest smok nr 2, zrobiony niemal identycznie.

 

Czas na smoka nr 3. najpierw zakupy. 20 kolorowych kartek do ksera ( 15 zielonych i 2 żółte) to koszt 3 złotych.

 


Trzeba to wszystko pociąć i ułożyć w stosik ( na stosiku jest ok. 75% zielonych elementów, wszystkie ułożone na sobie tworzą stosik wysokości ok. 8cm.) po czym można przystąpić do najbardziej żmudnej części – składania ( według obliczeń pracując non stop nad składaniem zajmie to jakieś 6-7h)
 
Posted by Picasa


 


Jak wszystkie elementy zostały poskładane ( dzięki wydatnej pomocy mojego Słonka) można przystąpić do składania. Pisze tego posta w piątek wieczór a do składania przystąpię najpewniej w niedzielę. Przewiduję że całość składania zajmie mi ze 4 godzinki. Zajęło z 5 :D. poniżej widać efekt końcowy.

 
Posted by Picasa

poniedziałek, 6 września 2010

Zobowiązanie

Jak to się mówi czas uchylić nieco rąbka tajemnicy odnośnie skromnej osoby autora niniejszego. Otóż chciałem się przyznać, że piszę (co pewnie nie jest zaskoczeniem – wszak od ponad 2 lat tworze bloga). Jeszcze pod koniec liceum zacząłem popełniać jedno porządniejsze opowiadanko. Skończyłem je jakieś 2 lata temu i czekało sobie na półeczce. Niedawno dostał je do poczytania znajomy literat, który stwierdził, że jeżeli kilka spraw poprawić można spróbować to gdzieś wydać.
Nie pisze tego po to by się chwalić ( King to ze mnie na pewno nie jest) ale żeby się zmotywować do działania. Także mam do szanownych czytelników prośbę – zapytajcie mnie za miesiąc lub dwa co z moją tfurczością się dzieje. Jeżeli odpowiem, że nic, możecie mi nakopać do tyłk